czwartek, 6 sierpnia 2015

12. Kiedy sprzed "niemożliwe" wywalimy NIE

Sytuacja sprzed niecałych dwóch lat. Przeglądając youtube mój wzrok przyciągnął proponowany filmik z bransoletką wyświetlony gdzieś tam z boku. Weszłam z ciekawości, tak skutecznie przyciągnął mój wzrok. Zaintrygował mnie też bardzo długi czas jego trwania. Nie dowierzałam, że tyle czasu można poświęcić na zrobienie sobie błyskotki. Dodam jeszcze, że dwa lata temu to było wtedy, gdy szczytem moich możliwości manualnych jeśli o biżuterię chodzi, były bransoletki makramowe i kolczyki tj. parę kulek połączonych ze sobą i przyczepionych do bigla...To czas,kiedy słysząc słowo beading kojarzyłam je z formą wędkowania.
Klik...wystarczyła chwila, żeby przestał mi przeszkadzać długi czas wykonania. Chciałam coś takiego sobie zrobić. Szybko zeszłam na ziemię. Że niby jak? Takie małe koraliki i tyle dziubania... Przede wszystkim przecież nie znam techniki, NIE UMIEM. Wtedy już musiałam dowiedzieć się co to jest ten beading. Później wpadłam po uszy.
To był początek, bez tego filmiku pewnie nie byłoby tego bloga. Nie byłoby też "jej", ani na moim stole, ani na nadgarstku.

Do wykonania tej bransoletki użyłam koralików bugle 3mm w kolorze Gold- Lined Rainbow Crystal, oraz Toho Treasure w kolorze Metallic Iris Brown (kolory zewnętrzne). Środek wypełniają Miyuki Delica w odcieniu Black AB. Dopiero zaczęłam testować Miyuki. O nich mogę powiedzieć z ręką na sercu, że mają boskie kolory. Niestety moje zdjęcia nie do końca to przekazują.



Oczywiście na koniec link do pracy,którą się zainspirowałam ( TU )

Mimo, że nie jest idealna, dla mnie ma szczególną wartość. Obrazuje miarę postępu, jaki udało mi się osiągnąć w ostatnim czasie.
Jestem dumna, że spełniłam sobie tą zachciankę. Rzadko zdarza mi się być nieskromną, ale dziś sobie tego nie odmówię. 

jest też morał

Warto przeskakiwać swoje możliwości. Satysfakcja gwarantowana.





Z ogromną przyjemnością witam kolejnych obserwatorów mojego bloga. Jest Was już pięcioro, dziękuję!
Do miłego :)



Na tym blogu nie boimy się wyrażać swoich opinii i zostawiać komentarzy.
Każdy wpis mile widziany.






środa, 8 lipca 2015

11. Cukierkowy zestaw dla młodej damy

Z dnia dziecka przesunęło się trochę, ale jest.
Mini zestawik dla mini istoty, która skończyła całe 5 lat w poniedziałek. Często jak coś dłubałam, pytała, czy robię bransoletkę dla niej. Obiecałam, że kiedyś jej zrobię i okazję urodzinową uznałam za idealną. Reakcja uradowała moje serce, bo jak każdy wie - dzieci mówią co myślą bez żadnych zahamowań. Usłyszałam : "dziękuję ciociu za piękną bransoletkę!" Kolor należy do Jej ulubionych, więc liczę, że kolczyki też przypadły do gustu. Nic więcej mi nie trzeba :)
Kolczyki zostały wykonane wg instrukcji dostępnej tutaj

Tak to wygląda na stole. Jak uda mi się to żywe sreberko złapać w chwili spoczynku, to wstawię kiedyś zdjęcie na modelce :)




Na tym blogu nie boimy się zostawiać komentarzy, śmiało :)
Do następnego! 

poniedziałek, 22 czerwca 2015

10. Tempo Zuźkaaaaaaaaaaaa, tempo!

Niby siedzę i siedzę, nawlekam i wszywam te koraliki często do późnych godzin nocnych i co? Efektów ani widu ani słychu! Na nadgarstku od miesięcy jedna i ta sama bransoletka, nie mówiąc już o kolczykach, nie pamiętam kiedy sobie jakieś zrobiłam. Na blogu? Cisza i zaćmienie, zero. A jak strasznie jestem później zdziwiona, że ja sama sobie tutaj frekwencję odwiedzin podnoszę! Oprócz kilku osób,które trafiają tu przez przypadek i oczywiście garstki tych zaszczutych i przymuszonych pod groźbą chłosty. Niewiele jednak nas, nawet w kupie.
Co będzie, gdy przestaną działać groźby? ;)

Już wcześniej się zarzekałam, że zabieram się do roboty. Na szczęście dla mnie samej, że rzeczywiście tak się stało. Poświęcam masę czasu na swoją pasję. Jak już tu jestem to się wytłumaczę, że działam - działam ostro i intensywnie. W pewnej zorganizowanej akcji i to było ostatnio moim priorytetem. Dla siebie trochę mniej,ale jednak. Ogarniałam nowe techniki co też spowolniło produkcję, ale nauka to zawsze jeden krok do przodu.
Moją zmorą są zdjęcia... Na samą myśl, że nie wyjdzie mi tak,jakbym tego chciała strasznie się zniechęcam. I odkładam... Jakby nie mogło dotrzeć do mnie, że nie zrobi się samo.
Zastanawiam się, jak inne rękodzielniczki,radzą sobie z nadmiarem pomysłów? Czy tak jak ja zaczynają po kilka/-naście projektów na raz (czasami mam wrażenie, że moje roztrzepanie sięga zenitu) i robią po trochę, czy skrupulatnie i ze spokojem od początku do końca zajmują się jednym?

Gorzkie żale wyśpiewane, to zabieram się do pracy. Teraz obiecuję opublikować kilka prac. Sobie samej, ale i tym przymuszonym. I żeby też inni mieli po co tu zaglądać.
Plan nr 1 na najbliższe dni? Słodka, landrynkowa bransoletka dla mojej mini solenizantki. Jak się uda, to będzie komplet:)

Ouuuu jeeee



niedziela, 3 maja 2015

9. Milion emocji z końca kwietnia i moich zaległości sztuk kilka

Zeszły weekend udało mi się spędzić w wyborowym towarzystwie na targach urody i biżuterii we Wrocławiu. Wszystko dzięki zaproszeniu od Małgosi z magazynu Beading Polska. Do dziś jestem zafascynowana wszystkimi pracami, które mogłam wtedy zobaczyć i pomacać. Wszytko tak precyzyjne, kolorystyka dobrana idealnie. Nic,tylko się uczyć. Przez 4 godziny, które tam spędziłam byłam jak w letargu. Ten szum, ludzie kręcący się, oglądający i podziwiający  zawartość przeróżnych stoisk z biżuterią, produktami i akcesoriami kosmetycznymi... Atmosfera.... echh... aż chciałoby się tam być dzisiaj znów. I jutro też! 
Dziewczyny dzielnie koralikowały, ale ja nie byłam w stanie przez nadmiar wrażeń zabrać się za swój rozpoczęty ukośnik schowany w torebce. Obserwowałam więc i nadrabiałam zaległości w najnowszych magazynach beadingu. Dopiero kiedy stamtąd wyszłam, dotarło do mnie jak okrutnie jestem głodna :)
Na pamiątkę teeeeeeż coś mam:  

Raz jeszcze, wielkie dzięki za ten dzień :)



Co do zaległości: postanowiłam poszukać zdjęć z czasu mojej bumelki między listopadem a kwietniem.
Niewiele samych prac powstało, a jeszcze mniej uchwyciłam aparatem. Zatem wrzucam bez zbędnych historii na razie dwa wężyki.

jeden z nich w kolejnej odsłonie, z papierową gwiazdką wykonaną przez moją siostrę :
(no właśnie, siostro, dlaczego mam tylko jedną taką gwiazdkę?:) )




Do następnego!

czwartek, 23 kwietnia 2015

8. Reanimacja

ale żeby aż tak długa przerwa? Przesadziłam...
Jak moja aktywność ma tak wyglądać, to rocznie opublikuję jakieś 10 postów w porywach do 11. Zakładając, że ich częstotliwość idzie w parze z rozwojem w dziedzinie rękodzieła, można powiedzieć, że nie ruszyłam się z miejsca przez jakieś 4 miesiące z groszami. A przecież rączki mam sprawne. 
Szybka decyzja, albo mobilizacja i praca,albo zamykam ten kramik. Osoby,które są za opcją nr 2 proszone są o odrobinę wiary i cierpliwości. Jeszcze nie teraz. Jak już kończyć,to nie aż tak maaaaarnie ;)

WRACAM DO DZIAŁANIA !


Moja przerwa w pisaniu nie była spowodowana lenistwem ani innym niechciejstwem...Natłok spraw, zmiana trybu życia, przeprowadzka - jednym słowem życie. Koraliki poszły na drugi plan, ale nie całkowicie.
Za każdym razem, gdy po przerwie się zabierałam za robótki przypominało mi się jak ogromną przyjemność mi to sprawia. Znajdą się pewnie tacy, którzy odbiorą te słowa z dozą niedowierzania, ale uzależnieni wiedzą o czym mowa.
Wraca wiosna, a wraz z nią i ja wracam do żywych. Energii mam sporo, tym bardziej, że jest ona generowana nie tylko przez promienie słoneczne. Jestem szczęśliwa, bo udało mi się spełnić kilka postanowień, do których zabierałam się już od zeszłego roku. Czyli z moją determinacją nie jest tak tragicznie :) Ta świadomość dała mi pozytywnego kopa i sporo chęci. Dodatkowo, za miesiąc planuję być we Wrocławiu na spotkaniu z kilkoma dziewczynami, które cierpią na tę samą zajawkę, co ja. Tylko one cierpią zdecydowanie efektywniej. Podsumowując - mój kalendarz zapełnia się wpisami pt. CHCĘ (a już nie tylko MUSZĘ) i ja jestem z tego powodu cała happy.

Zgodnie z powyższym, witam ponownie wszystkich bardzo serdecznie. Ponownie :)