środa, 15 października 2014

6. Wagary...

Echh.... założenia były tak piękne... chciałam chociaż raz w tygodniu opublikować coś nowego... Zrobić coś nowego... Codzienność ostatnio wygrywała z tymi planami. Brakowało choćby pół godzinki na pełnym luzie, takiej tylko dla siebie i koralików. Winę wypadałoby na coś zrzucić, jak np. na fakt, że dzień szybciej się kończy i brakuje naturalnego światła. Lepiej się pracuje przy właśnie takim, niż przy lampce. Chyba nie tylko mnie? I moje oczy szybciej się męczą odkąd zaczęłam przygodę koralikową. Czy to podchodzi pod chorobą zawodową?:)

Coś jednak dłubałam, jak zwykle. Tylko tempo było wolniejsze. Oglądajcie i oceniajcie zatem:

  • Czarny komplet w zamrożone czarne kropy

Schemat na 6 koralików w rzędzie, Toho Round 11o Opaque Jet i Opaque Frosted Jet. Schemat zapożyczony od Weraph. Kolejny, którego efekt zamieszczony jest poniżej - również.


  • Miętowy łańcuch dla zwierzęcia domowego 

Toho Round 11o Ceylon Frosted Celery oraz blady odcień srebra, nie mogę znaleźć dokładnie tego koloru


  •  Oponki, lub koraliki modułowe, jak kto woli

Koraliki wykonane na podstawie instrukcji z książki Crystal Brilliance autorstwa Anny Elizabeth Draeger. Tamtejsze kulki ograbiłam z bocznych ścianek, żeby z łatwością przeciągnąć przez nie rzemyk. Wykonane z koralików bicone 4mm w kolorach: Jet AB, Sapphire i Teal, z dodatkiem Toho Treasure Silver Lined Black Diamond.
Osobiście bardzo lubię takie modułowe bransoletki, w których można dowolnie łączyć kolory w zależności tego, jaki akurat mamy kaprys:)
Walczę nad pierwszym ukośnikiem. Wzięłam sobie na początek za trudny wzór. Jakieś to takie rozlazłe jest i widać nitkę pomiędzy koralikami. Nawlekłam, a dopiero w trakcie pomyślałam, że może lepiej zacząć od czegoś prostszego. Więc ten idzie w odstawkę i zaraz zaczynam coś z poziomu easy.
Byłabym wdzięczna za jakieś rady od bardziej doświadczonych koleżanek po fachu:)
Pozdrawiam

6 komentarzy:

  1. Wszystko przepiękne ale miętowa najbardziej mi wpadła w oko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Łańcuch dla zwierzęcia domowego, cóż za urzekająca nazwa dla bransoletki. :) Problem z krótkim dniem,światłem i oczami dotyka chyba każdego, kto coś tam robótkuje, ale widzisz, da się zrobić ładne rzeczy, jak się człowiek postara. :) Ja ukośnik sobie chwilowo odpuściłam, w ogóle nie czuję do niego miłości, wstrętnie się to robi... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. hmm.... właściwie nie miało być to nazwą, ale tak rzeczywiście wygląda... jest niepowtarzalnie, ale kolejnym razem bardziej przemyślę opisy moich zdjęć ;) co do ukośnika wypowiem się, jak zrobię całego. do sznurów mam cierpliwość i szczerze lubię je robić. miło, że widać moje starania, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja to lubię takie opisy, może ich być jak najwięcej. :) Sznury też lubię robić, ale klasyczne, ukośnik mnie mierzi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kibicuję Ci od samego początku, chociaż sama nie mam ani nerwów, ani zdolności do tworzenia takich cacek.
    Dlatego rada nie mogę służyć :-(
    Jednakże każdy wpis czytam i oglądam z przyjemnością i czekam z niecierpliwością na kolejne:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. piękny ten czarny komplecik, zanim mi wyszedł dobrze ukośnik prułam i prułam go non stop aż uzyskałam zadowalający efekt, kilka razy też zmieniałam kordonki i nici na których plotłam mój ukośnik. Mi przy ukośniku pomogły instrukcje różnych osób znalezione w internecie :)

    OdpowiedzUsuń